Wizyta techników była umówiona na godziny popołudniowe, chciałem być obecny podczas instalacji by dopilnować by wszystko miało ręce i nogi. Niestety, panowie technicy zawitali z samego rana, kiedy byłem jeszcze w pracy. Pozostało komunikować się z domownikami telefonicznie na wypadek problemów.
Kilkumetrowy przekop, który dotychczas był przeszkodą w podłączeniu mnie do sieci światłowodowej został wykonany bardzo szybko i to przy użyciu łopat. Podziemny odcinek kabla został poprowadzony w peszlu, wobec którego jakości mam pewne obiekcje. Ponadto panowie technicy nie mieli sprzętu, by wyciąć w wylewce pod domem szczelinę. Pozostawili więc taki oto piękny potykacz:
Tą prowizorkę trzeba było czym prędzej naprawić samodzielnie. Było tylko czekać, aż ktoś by o to się potknął.
W piwnicy bonusowo dostałem kilka metrów światłowodu:
Dodatkowo dostałem 20 metrowy kawałek światłowodu luzem, jak się bawić to na bogato!
Przy okazji zobaczyłem jak cieniutki kabelek zapewnia taką szybkość
Jako, że technologia zmieniła się mocno, konieczna była zmiana routera. Operator dostarczył mi Funboxa 3.0. Sprzęt, który po prostu działa.
Menu urządzenia jest w stu procentach debiloodporne, nie ma nawet 20% możliwości jakie posiada standardowy router. Za to przycisk WPS jest łatwo dostępny, a nawet port USB pojawił się na wyposażeniu. Niestety, nie ma możliwości podłączenia swojego routera, wielka szkoda, bo paru istotnych drobiazgów brakuje mi w opcjach FunBoxa.
Sprzęt nie posiada zewnętrznej anteny WiFi. Podobno zapewnia całkiem niezłe parametry ale jedynie na sprzętach z kartą sieciowa obsługującą standard IEE 20.11ac. Ja w domu posiadam sprzęty maksymalnie wspierające standard n. Stojąc tuż przy routerze prędkość pobierania wynosi maksymalnie 50Mbps, a wysyłania 15Mbps. O ile wysył jest super, to pobieranie wyraźnie kuleje. A wystarczy odejść zaledwie o parę kroków i prędkość spada niczym kurs Bitcoina swego czasu. Na szczęście testy sieci po kablu wykazały, że prędkości są idealne.
Na mojej przedpotopowej karcie WiFi w komputerze osiągam w szczycie 20Mbps przy pobieraniu. Co ciekawe mimo tego filmy na YouTube potrafią buforować się automatycznie w rozdzielczości 4K. Przeczuwałem że wiekowy D-Link DWL G-122 nie podoła współczesnym technologiom, przyszła więc pora na wykonanie połączenia kablowego. Plan w teorii miał być prosty - przebitka przez strop, przepuszczam kabel, zarabiam końcówki i gra muzyka. Niestety, belka stropowa okazała się twarda niczym konar po środkach farmakologicznych zawierających sildenafil. Z odwiertu nici. Przez moment przeszła mi myśl zainwestowania w zestaw urządzeń PLC, te jednak są dość drogie. Wspólnie z tatą wykombinowaliśmy opcję poprowadzenia kabla nieco naokoło. Kilka metrów korytek kablowych, trochę kleju i udało się poprowadzić kabel po schodach i po suficie. Przy okazji chciałem podziękować Sławkowi za zarobienie końcówek skrętki. Internet śmiga aż miło z pełną prędkością :)
I tak oto dotarłem do końca tej serii, po wielu miesiącach zmagań doczekałem się cywilizowanego internetu, z którego korzystanie jest w stu procentach komfortowe. Dodam, że raptem 2 tygodnie po podłączeniu światłowodu otrzymałem informację, że jestem w zasięgu sieci 1Gbps. Pozostaje przeczekać 2 lata by przejść na wyższą prędkość, z pewnością zdecyduję się też na usługę telewizji. Tak więc oficjalnie kończę serię internety, być może poruszę temat nowej umowy ale to dopiero za dwa lata. Tym czasem poniżej wklejam linki do odcinków serii:
#1 - Internet na węgiel
#2 - Początek paranoi
#3 - Quo Vadis internecie?
#4 - Koniec hecy?
#5 - Cuda się zdarzają
#6 - Miało być tak pięknie
#7 - Przygotowania do bitwy
#8 - Coś się ruszyło
Przykra sytuacja, mam nadzieję że poprawi się jak najszybciej
OdpowiedzUsuń