sobota, 9 marca 2019

#1 Przejażdżka Ikarusem

Ostatni urlop świąteczny spędzałem u szwagra na południu Polski. W sylwestra miała miejsce taka oto rozmowa:
- Ej, a właściwie po co ci prawko kategorii D?
- Dla jaj.
- Taaa? A pojedziesz dla jaj Ikarusem? Na Węgry?
- Potrzymaj mi piwo...

Nowy rok przywitałem więc mnie z nowym wyzwaniem. Cóż, teraz trzeba będzie wyjść z tego z twarzą...
I tak zaczęliśmy przeglądać portale z ogłoszeniami, 2 stycznia udaliśmy się na oględziny potencjalnego nowego nabytku.
Szczególnie, że zdjęcia w ogłoszeniu były robione kalkulatorem, więc mogły skrywać wiele tajemnic.
Ikarus 260, rocznik 1984, silnik Raba D2156 HM6U o mocy 192KM, pięciobiegowa skrzynia Csepel ASH75.1.
Autobus służył do przewozu pracowników na gospodarstwach rolnych, wcześniej kilkanaście lat jeździł jako autokar po krajach bloku wschodniego. Realny przebieg nieznany z powodu uszkodzenia licznika, żadna z kontrolek w kabinie nie działa, sprawne są tylko wskaźniki a i tak nie wszystkie. Z wyposażenia dodatkowego ogrzewanie postojowe. Wóz dosyć zadbany jak na swoje lata, nie widać korozji.
Postanowiliśmy przyjrzeć się mu nieco bliżej, czy będzie w stanie podołać wyzwaniu.
Po dokładniejszych oględzinach w silniku i skrzyni biegów nie stwierdzono wycieków, parametry pracy w normie. Autobus startuje od kopa. Zawieszeniu nic poważnego nie dolega, jedynie tylny most wyje przy większych prędkościach i hamulce wymagają drobnych napraw.
Do tego trzeba by było zmodyfikować nieco wnętrze, tak aby można było w nim się przespać w awaryjnej sytuacji, ewentualnie coś naprawić. Tak udało się zbić cenę o 3 tysiące. Kupione.
Pozostało zjechać do garażu i przystąpić do modyfikacji. Po drodze udało się zdobyć nieco części zapasowych do Ikarusa. Ogarnięcie autobusu zajęło 5 wieczorów, prócz hamulców i zmian we wnętrzu karoseria została odświeżona poprzez pomalowanie na czerwono.
Autobus jak z bajki wyszedł, można ruszać w podróż :)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz