Mówią, że szewc bez butów chodzi. Jest w tym dużo prawdy. Pomagając ludziom pracując przy ich rehabilitacji często zapomina się o własnym zdrowiu. A własnoręczne pomasowanie sobie kręgosłupa to nie lada wyczyn. Na szczęście technologia w branży medycznej rozwija się, więc można przynajmniej częściowo sobie pomóc. Wszystko, aby zaprzeczyć mojemu powiedzeniu "tysiącom pomożesz, sam się zaorzesz". Prezentuję więc pistolet do masażu
Opakowanie i zawartość
W kolorowym kartonie znajdziemy eleganckie sztywne etui, a w nim pistolet do masażu, ładowarkę, 9 końcówek, kabel ładujący do jednej z nich (wrócę do niej później) i 3 gumki uszczelniające. Oczywiście w zestawie jest także kilkujęzyczna instrukcja obsługi w tym w języku polskim.
Pierwsze wrażenie
Pistolet jest duży i dość ciężki. Pokryty jest częściowo błyszczącym tworzywem przypominającym carbon. Rękojeść powleczono matowym tworzywem. Od spodu znajdziemy włącznik i złącze ładowarki. Z tyłu umieszczono panel z trzema dotykowymi przyciskami i wyświetlacz. Od frontu umieszczamy głowicę masującą. Każda z nich wchodzi z oporem, trzeba mocować je z wyczuciem. Jedna z końcówek wypadała podczas pracy, podmiana gumki rozwiązała problem. Podstawowa okrągła głowica jest piankowa, jedna jest miękka gumowa, kolejna rozgrzewająca pokryta jest metalem, a pozostałe wykonano z plastiku. Jakość wykonania zestawu nie budzi jakichkolwiek wątpliwości.
Wrażenia z użytkowania
Urządzenie włączamy przełącznikiem na dole. Uchwyt podświetla się na zielono. Aby rozpocząć pracę należy wcisnąć środkowy przycisk na panelu. Bocznymi przyciskami regulujemy częstotliwość wibracji. Siłę modulujemy poprzez docisk. Banalnie proste, przynajmniej w teorii. Końcówka rozgrzewająca jest uruchamiana osobno jednym małym przyciskiem, diody informują o mocy grzania oraz o stanie akumulatora, który ładujemy poprzez kabel USB-C.
Siła wibracji jest naprawdę duża. Opracowując kręgosłup szyjny trzeba być BARDZO ostrożnym, nie żartuję. Podobnie przejeżdżając przez stawy, w najlepszym wypadku skończy się na siniakach. Uczucie rozluźnienia mięśni jest wyraźnie odczuwalne. Mój zabetonowany kark po zaledwie kilkuminutowej sesji wyraźnie się rozluźnił, jestem w stanie wbić palec w mięsięń czworoboczny. Samodzielnie jesteśmy w stanie opracować sobie około 90% kręgosłupa i praktycznie każdą kończynę w całości. Urządzenie jest całkiem ciche, w porównaniu do aparatu typu Aquavibron jest wręcz bezgłośne, a siłą wibracji nie odbiega znacząco.
Jeżeli chodzi o dezynfekcję końcówek masujących, patent jest prosty. Chusteczki do dezynfekcji, ewentualnie ręcznik kuchenny zwilżony płynem dezynfekującym Plastikowe końcówki można oczywiście umyć, ale w przypadku gumowej, piankowej czy podgrzewanej zdecydowanie lepiej tego nie robić.
Ładowanie
Kiedy bateria jest już na wyczerpaniu, kolorowy pierścień świeci na czerwono. Czas ładowania to mniej więcej 3 godziny. Nie robiłem dokładnych pomiarów czasu pracy na baterii, według mnie jest to parę ładnych godzin, więc sporo popracujemy na jednym ładowaniu. Na maksymalnej mocy czas pracy jest żenująco niski, za to po kilku kilkunastominutowych sesjach z mniejszą mocą poziom baterii nie spadł znacząco. Tak więc polecam nie rozkręcać maksymalnych obrotów, odczucia będą podobne, a więcej się zrobi. Dodam jeszcze, że baterię można odłączyć, wystarczy wcisnąć przycisk na boku. Zakupienie drugiego akumulatora może nam zapewnić ciągłość pracy.
Pistolet ten kupiłem w okazyjnie za 150zł. Jest to dość atrakcyjna cena, biorąc pod uwagę, że na rynku przeważają modele droższe, mniejsze i z uboższymi zestawami końcówek.
Podsumowanie
Pistolet do masażu to dobra sprawa. Pomaga rozluźnić pospinane mięśnie szybko łatwo i przyjemnie. Przy okazji nie musimy angażować rąk masażysty. Zakup urządzenia to koszt jednego masażu kręgosłupa. Tak więc jest to dobra inwestycja w nasze zdrowie. Model, który opisałem to klon urządzeń, które można dostać w cenie poniżej 100zł. W przypadku tego konkretnego egzemplarza dostajemy jednak bardzo bogaty zestaw końcówek.
MASSAGE GUN ULTRA
MINUSY
- Czas pracy na baterii przy maksymalnej mocy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz