sobota, 25 stycznia 2025

[Z innej beczki] Czy warto zagrać #19

Oto gra logiczna, którą ograłem już jakiś czas temu, ale chciałem się nią z Wami podzielić. Machinika Museum, swego czasu darmowym tytułem na platformie Steam.

Fabuła w skrócie to odkrywanie paczek z kosmicznymi artefaktami, które po złożeniu stworzą pojazd kosmiczny. Brzmi banalnie ale wciągająco. Gra podzielona jest na kilka plansz. Najpierw musimy rozpakować tajemnicze przedmioty, a później uruchomić je. Wymaga to od nas sporo kombinowania i logicznego myślenia. 

Klimat gry jest wciągający. Otacza nas atmosfera tajemniczości. Mechanizmy wymagają nie raz użycia jednego z paru dostępnych narzędzi specjalistycznych. Intensywnie kombinując można sobie spokojnie poradzić z każdą zagadką. Gra składa się z dziewięciu plansz, ukończymy ją na spokojnie w jeden dłuższy wieczór. 

Polecam Machinika Museum każdemu fanowi gier logicznych.





poniedziałek, 20 stycznia 2025

[Z innej beczki] Internety #12- nowa era

Seria miała się już definitywnie zakończyć, ale po co kończyć coś co trwa i ma się nie najgorzej? Dziś parę zdań na temat mojej nowej umowy na internet oraz sprzętów, które zagościły w moim domu

 

Sprawy związane z  nową umową ogarnąłem poprzez stronę Orange. Postawiłem na pakiet internetu 1Gbps, telewizję wraz z dodatkowym pakietem kanałów, wymianę routera na Funbox 6, dekoder telewizyjny 4K Multi oraz wizytę technika w celu zainstalowania nowych urządzeń i zabrania starych. Abonament za internet przez pierwsze 4 miesiące ma wynieść 0zł, a wizyta technika to koszt 130zł.

Po kilku dniach ustaliliśmy datę i godzinę wizyty technika. Sprzęt został podłączony i skonfigurowany. Pan, stwierdził, że nie może zabrać starych sprzętów, według informacji na stronie miał zabrać sprzęty. Konieczna więc była wizyta w salonie Orange. Pani sprawdziła kompletność zestawu "O, nie ma kabla optycznego, to będzie.... Stop! Kabel jest od spodu podłączony!" Tak więc, próbują dorobić na czym się da, bądźcie czujni jak ważka!

Prędkość pobierania oscyluje w okolicy obiecywanych w umowie 1000Mbps wysyłanie na poziomie 300Mbps. W tej kwestii wszystko jest jak najbardziej w porządku. 


Jako, że sprzęt jest dzierżawiony od operatora, istniało prawdopodobieństwo, że otrzymam sprzęt używany. Tak też się stało w przypadku routera. Nie wpłynęło to w jakikolwiek sposób na jego wygląd czy funkcjonalność. Tak jak w wersji 3.0 mamy do dyspozycji 4 porty Ethernet, jeden telefoniczny i USB, tym razem umieszczony z tyłu urządzenia. Na froncie znajdziemy włącznik sieci bezprzewodowej działającej w standardzie 2,4 i 5Ghz oraz przycisk WPS. Czytelność przycisków i diód według mnie lepsza była w trzeciej generacji Funboxa. Tutaj jest bardziej elegancko ale mniej przejrzyście. Router ustawiony jest w pionie. Sygnał wifi w mieszkaniu jest bez zarzutu, w garażu łapie bez zmian czyli średnio. 

Dekoder jest małym ale posiadającym sporo funkcjonalności urządzeniem. Ze złączy znajdziemy po jednym porcie HDMI, USB i Ethernet. Nowy dekoder wyposażony jest w funkcje SmartTV. Obsługuje najpopularniejsze platformy streamingowe, Youtube można sterować także za pomocą telefonu. Sklep play umożliwia zainstalowanie dodatkowych aplikacji a nawet gier, większość z nich wymaga gamepada. Pamięć urządzenia zapewnia 12 GB miejsca na aplikacje i dane. Asystent Google może być obsługiwany za pomocą pilota wyposażonego w mikrofon, działa to naprawdę sprawnie i wygodnie, chociaż w stopniu nieco bardziej ograniczonym niż na telefonie. Osobiście zalecam utworzenie nowego konta Google dedykowanego nowemu dekoderowi.  Gadżetów jest naprawdę sporo. Nie muszę już kupować Chromecast lub innego odpowiednika. Nawigacja po menu urządzenia jest dość wygodna i całkiem przejrzysta. Pilot od starszego dekodera zapewnia możliwość korzystania z większości funkcji. Parę razy zdarzyło się, że dekoder wymagał tzw. twardego restartu, na szczęście nie jest to skomplikowane.  



 

 

Panel sterowania routera wydaje się dość ograniczony, a wręcz prymitywny. W praktyce możemy ustawić sieć dla gości, firewall czy harmonogram sieci bezprzewodowej. Prócz tego oczywiście ustawienia konfiguracyjne, które są dość mocno schowane. Mi osobiście zestaw ten w zupełności wystarcza. 


 

 

Po raz kolejny poczyniłem niewielki krok technologiczny do przodu. Internet coraz szybszy, Smart TV nareszcie zawitało pod mój dach. Jedyne co mnie będzie bolało to rachunki, 170zł miesięcznie to sporo jak na to, co zyskałem. Pewnie dałoby radę ogarnąć to nieco taniej ale może się trochę czepiam. Z resztą pierwsze 4 miesiące płaciłem tylko za dodatkowy pakiet telewizji, więc opłaty były symboliczne. W każdym razie jeżeli macie możliwość podłączyć u siebie światłowód od Orange to mogę go polecić. 

poniedziałek, 13 stycznia 2025

[Sprzęt] Pistolet do masażu MASSAGE GUN ULTRA

Mówią, że szewc bez butów chodzi. Jest w tym dużo prawdy. Pomagając ludziom pracując przy ich rehabilitacji często zapomina się o własnym zdrowiu. A własnoręczne pomasowanie sobie kręgosłupa to nie lada wyczyn. Na szczęście technologia w branży medycznej rozwija się, więc można przynajmniej częściowo sobie pomóc. Wszystko, aby zaprzeczyć mojemu powiedzeniu "tysiącom pomożesz, sam się zaorzesz". Prezentuję więc pistolet do masażu

Opakowanie i zawartość

W kolorowym kartonie znajdziemy eleganckie sztywne etui, a w nim pistolet do masażu, ładowarkę, 9 końcówek, kabel ładujący do jednej z nich (wrócę do niej później) i 3 gumki uszczelniające. Oczywiście w zestawie jest także kilkujęzyczna instrukcja obsługi w tym w języku polskim.


 

 

Pierwsze wrażenie

Pistolet jest duży i  dość ciężki. Pokryty jest częściowo błyszczącym tworzywem przypominającym carbon. Rękojeść powleczono matowym tworzywem. Od spodu znajdziemy włącznik i złącze ładowarki. Z tyłu umieszczono panel z trzema dotykowymi przyciskami i wyświetlacz. Od frontu umieszczamy głowicę masującą. Każda z nich wchodzi z oporem, trzeba mocować je z wyczuciem. Jedna z końcówek wypadała podczas pracy, podmiana gumki rozwiązała problem. Podstawowa okrągła głowica jest piankowa, jedna jest miękka gumowa, kolejna rozgrzewająca pokryta jest metalem, a pozostałe wykonano z plastiku. Jakość wykonania zestawu nie budzi jakichkolwiek wątpliwości.

Wrażenia z użytkowania

Urządzenie włączamy przełącznikiem na dole. Uchwyt podświetla się na zielono. Aby rozpocząć pracę należy wcisnąć środkowy przycisk na panelu. Bocznymi przyciskami regulujemy częstotliwość wibracji. Siłę modulujemy poprzez docisk. Banalnie proste, przynajmniej w teorii. Końcówka rozgrzewająca jest uruchamiana osobno jednym małym przyciskiem, diody informują o mocy grzania oraz o stanie akumulatora, który ładujemy poprzez kabel USB-C. 

 

 

Siła wibracji jest naprawdę duża. Opracowując kręgosłup szyjny trzeba być BARDZO ostrożnym, nie żartuję. Podobnie przejeżdżając przez stawy, w najlepszym wypadku skończy się na siniakach. Uczucie rozluźnienia mięśni jest wyraźnie odczuwalne. Mój zabetonowany kark po zaledwie kilkuminutowej sesji wyraźnie się rozluźnił, jestem w stanie wbić palec w mięsięń czworoboczny. Samodzielnie jesteśmy w stanie opracować sobie około 90% kręgosłupa i praktycznie każdą kończynę w całości.  Urządzenie jest całkiem ciche, w porównaniu do aparatu typu Aquavibron jest wręcz bezgłośne, a siłą wibracji nie odbiega znacząco.


Jeżeli chodzi o dezynfekcję końcówek masujących, patent jest prosty. Chusteczki do dezynfekcji, ewentualnie ręcznik kuchenny zwilżony płynem dezynfekującym Plastikowe końcówki można oczywiście umyć, ale w przypadku gumowej, piankowej czy podgrzewanej zdecydowanie lepiej tego nie robić.

Ładowanie

Kiedy bateria jest już na wyczerpaniu, kolorowy pierścień świeci na czerwono. Czas ładowania to mniej więcej 3 godziny. Nie robiłem dokładnych pomiarów czasu pracy na baterii, według mnie jest to parę ładnych godzin, więc sporo popracujemy na jednym ładowaniu. Na maksymalnej mocy czas pracy jest żenująco niski, za to po kilku kilkunastominutowych sesjach z mniejszą mocą poziom baterii nie spadł znacząco. Tak więc polecam nie rozkręcać maksymalnych obrotów, odczucia będą podobne, a więcej się zrobi. Dodam jeszcze, że baterię można odłączyć, wystarczy wcisnąć przycisk na boku. Zakupienie drugiego akumulatora może nam zapewnić ciągłość pracy. 

Pistolet ten kupiłem w okazyjnie za 150zł. Jest to dość atrakcyjna cena, biorąc pod uwagę, że na rynku przeważają modele droższe, mniejsze i z uboższymi zestawami końcówek.

Podsumowanie

Pistolet do masażu to dobra sprawa. Pomaga rozluźnić pospinane mięśnie szybko łatwo i przyjemnie. Przy okazji nie musimy angażować rąk masażysty. Zakup urządzenia to koszt jednego masażu kręgosłupa. Tak więc jest to dobra inwestycja w nasze zdrowie. Model, który opisałem to klon urządzeń, które można dostać w cenie poniżej 100zł. W przypadku tego konkretnego egzemplarza dostajemy jednak bardzo bogaty zestaw końcówek. 

 

MASSAGE GUN ULTRA

Link 
  
PLUSY 
+ Współczynnik Cena/Jakość
+ Bogaty zestaw akcesoriów
+ Design
+ Wygoda korzystania

MINUSY

- Czas pracy na baterii przy maksymalnej mocy
- Spora waga
OCENA KOŃCOWA -  8,5/10