Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bloody. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bloody. Pokaż wszystkie posty

środa, 23 września 2020

[Sprzęt] Bloody B314

Jako, że mój legendarny, wspaniały, niezawodny A4tech G800MU umarł tragiczną śmiercią po spotkaniu z zatyczkami, nastąpiła pora na zmianę klawiszy. Już jakiś czas temu robiłem rozeznanie, co mogłoby mi przypaść do gustu. Jako, że klawiatur przypominających mojego ulubieńca jest jak na lekarstwo, wybór padł znowu na A4tech, tym razem model Bloody B314.



Opakowanie i zawartość

W kolorowym pudełku znajdziemy tylko i wyłącznie klawiaturę. Nie znajdziemy tu nawet instrukcji obsługi, o wymienialnych klawiszach WSAD również możemy jedynie pomarzyć. Lekko przeraziły mnie niemieckie napisy z tyłu opakowania, bałem się, że dostałem produkt z niemieckim układem klawiszy, lecz moje obawy były bezpodstawne.


 

 

Pierwsze wrażenie

Klawiatura ma bardzo futurystyczny design. Zarówno jeśli chodzi o kształt, jak i o użyte czcionki, w przypadku tych drugich rozpoznanie znaków specjalnych może przysporzyć nie lada trudności. Jednym może to przypaść do gustu, innym niekoniecznie. Przyciski wykonane są z matowego tworzywa w kolorze szarym. Otaczające je przestrzenie poryte są czarnym matowym tworzywem, co bardzo mi odpowiada. Boczne i dolne programowalne przyciski pokryte są błyszczącymi nakładkami, w przypadku mojego egzemplarza są one naklejone dość niechlujnie. W lewym dolnym rogu umieszczono niewielką plastikową podkładkę pod nadgarstek, która jest bardzo przyjemna w dotyku. Górny lewy róg zwieńczono dużym świecącym logo producenta.
Spód urządzenia wyposażono w 6 gumowych podstawek oraz dwie rozkładane również gumowane nóżki. Klawiatura w sposób zadowalający aczkolwiek nie idealny przylega do śliskiego blatu biurka. Przewód o długości 1,8 metra jest powleczony materiałowym oplotem. Wtyczka nie jest pozłacana.



 

Obsługa

Klawiatura potrafi całkiem ładnie świecić. Niestety posiada tylko 3 predefiniowane tęczowe palety kolorów, na szczęście raczej uda się dobrać taką, która będzie każdemu odpowiadać. Dodatkowo można włączyć tzw tryb oddechu lub całkowicie wyłączyć podświetlenie, którego natężenie można także regulować dziesięciu stopniach.
Całe sterowanie odbywa się poprzez wciśnięcie klawisza Fn wraz z F12 bądź strzałkami.
Przyciski WSAD świecą się na stałe na niebiesko. Podświetlenie w ciemnym pomieszczeniu naprawdę robi robotę, kolory są żywe i pięknie wyglądają. Po restarcie komputera ustawienia kolorystyczne. resetują się, powraca domyślny róż. Górny rząd przycisków wraz z klawiszem Fn umożliwia sterowanie multimediami.



 

Urządzenie wyposażone jest w mechaniczne klawisze WSAD, pozostałe przyciski są membranowe. Doprawdy nie rozumiem co takiego cudownego jest w przełącznikach mechanicznych, nad którym tak zachwycają się gracze. Szczerze różnica jest dla mnie ledwo wyczuwalna. Jedyne co zauważyłem, to nieco większy luz boczny tych przycisków. 




Dodatkowe 9 przycisków na lewym boku i na dole klawiatury można programować. Domyślnie są one traktowane przez system po prostu jako cyfry. Instalując opcjonalne oprogramowanie ze strony producenta zyskujemy możliwość przypisania im dowolnej funkcji bądź dodania makr.
Program Key Dominator 2 jest dość prosty i przejrzysty w obsłudze. Poruszanie się po kolejnych zakładkach okna nie powinno nikomu sprawić większych trudności. Jedyne co mnie zdenerwowało to pewien drobiazg. Mianowicie zakładka ultra core. Producent zapewnia, że wykupienie za jedyne 10 dolarów pewnej opcji odblokowuje dodatkowe funkcje klawiatury. Tak jak w przypadku mojej myszki od Bloody nie zamierzam dokupywać czegoś co powinno być dołączone w standardzie do sprzętu. Nawet Razer nie odstawia takich dziwactw. 


Klawiatura posiada funkcję antighostingu, spokojnie można wcisnąć co najmniej 6 przycisków jednocześnie.

Podsumowanie
Po paru tygodniach obcowania z modelem B314 powoli się do niego przyzwyczajam. Owszem, brakuje mi sporo rzeczy z modelu G800, chociażby kilku dodatkowych przycisków, złącz audio i hubu USB. Ale przyznać trzeba, że obie klawiatury to jedyne w swoim rodzaju modele i nie widziałem nigdy nic podobnego do nich. Czy bloody spełnia moje oczekiwania? Gdybym powiedział, że tak, skłamałbym. Podświetlenie mimo że ładne, nie posiada możliwości ustawienia jednolitej barwy co jest męczące dla oczu. Ergonomia pracy jest bez zarzutu, uwielbiam klawiatury o wysokim skoku klawiszy. Dodatkowe przyciski są dla mnie niezbędne, mogłoby być ich trochę więcej. Można je dowolnie zaprogramować co jest bardzo dużym plusem.

Model ten mogę polecić miłośnikom sprzętu o futurystycznym wyglądzie potrzebującym sporej liczby dodatkowych przycisków umiejącym pójść na pewne kompromisy.


Bloody B314
http://www.bloody.com/en/product.php?pid=11&id=128 

PLUSY

+ Cena
+ Jakość wykonania
+ Wysoki komfort użytkowania
+ Dodatkowe programowalne przyciski

  MINUSY

- Ustawienia koloru resetują się po każdym uruchomieniu komputera
- Jedynie 3 predefiniowane kolory świecenia
- Niekoniecznie czytelna czcionka
- Brakuje sporo rozwiązań z modelu G800
- Brak jakichkolwiek akcesoriów w zestawie

OCENA KOŃCOWA -   7/10 

sobota, 4 maja 2019

[Z innej beczki] Bloody AL9 - wymiana przełącznika

Witajcie, ostatnimi czasy wykonywałem dosyć ciekawą naprawę mojej myszki, zapraszam do lektury, być może treść tego wpisu okaże się dla kogoś pomocna.

Schorzeniem jakie dotknęło mojego gryzonia był zespół dwukliku - po jednokrotnym wciśnięciu przycisku myszy ten klikał dwukrotnie, pewnie wielu z Was zna tą niezwykle irytującą przypadłość. Pierwsze objawy miały miejsce już ponad rok temu, jednak dość szybko przeszły bez jakiejkolwiek ingerencji. Ostatnio jednak problem powrócił ze znacznie większą uciążliwością i występował praktycznie cały czas.

Postanowiłem więc wymienić mikroprzełącznik lewego przycisku myszy. Istnieje również możliwość rozebrania go i odpowiedniego podgięcia blaszek, jednak wymaga to chirurgicznej precyzji, a ja ze swoimi wielkimi paluchami z góry przewidziałem, że jest to bez sensu. Łatwiej wymienić cały moduł przełącznika.

Cała operacja rozpoczęła się od pozyskania elementu od dawcy. Takowego bez problemu namierzyłem, jednak przy jego odlutowywaniu nieco się uszkodził. Na szczęście poratował mnie brat ze swoim pokaźnym arsenałem części elektronicznych. Nowy przycisk jest słabej jakości w porównaniu z oryginalnym Omronem, jednak powinien spełniać swoje zadanie w zadowalającym stopniu.




Kolejnym krokiem był demontaż mojego pacjenta. By dostać się do wnętrza, należy podważyć czymś ostrym dwa metalowe ślizgacze, konkretnie chodzi o te w dolnej części myszy. Pod spodem znajdziemy dwa wkręty, które fabrycznie są przykręcone bardzo mocno i wymagają porządnego bita i sporej siły by je wykręcić. Następnie delikatnie otwieramy obudowę odczepiając dwa spore zaczepy z przodu myszy.




Teraz przyszła pora na odłączenie dwóch białych wtyczek idących od płytki w górnej części obudowy myszki.




 Kolejny punkt to wykręcenie dwóch śrub trzymających płytę główną gryzonia oraz jednej od płytki podświetlającej pokrętło. Filozofii w tym nie ma.



Na koniec procesu demontażu wyciągamy pokrętło myszy. Pod płytą główną znajdziemy jeszcze soczewkę sensora. Opcjonalnie możemy jeszcze odłączyć wtyczkę od kabla USB jednak nie jest to konieczne. Po zdemontowaniu całości wypadałoby wyczyścić całe wnętrze obudowy, u mnie po około 5 latach eksploatacji trochę brudu się nazbierało.

Tak wydobyliśmy płytę główną, na której będziemy przeprowadzać główną część operacji. Jeżeli nigdy nie lutowaliśmy, polecam zwrócić się do kogoś, kto się choć odrobinę na tym zna. Zalecam użyć lutownicy kolbowej o mocy minimum 40W, kalafonię, cynę dobrej jakości, pęsetę, patyczki higieniczne, jakiś nieduży szpikulec i coś do oskrobania laminatu płytki z resztek topnika. Pomocne może się też okazać niewielkie imadło, w którym zamocujemy całą płytę główną.



Cała zabawa zaczyna się od podgrzewania trzech pinów (prawy dolny róg płytki na zdjęciu poniżej). Ale nim to zrobimy, warto posmarować ten obszar topnikiem. Aby nie uszkodzić ścieżek, polecam grzać każdy pin po kolei po kilkanaście sekund, z kolejnymi próbami możemy próbować je delikatnie wciskać. Po paru minutach przycisk powinien wyjść na tyle, by móc włożyć coś pomiędzy niego, a laminat. Wtedy jednocześnie podgrzewając piny ostrożnie ciągniemy przycisk w dół.

 

W tym momencie jeżeli nie uszkodziliśmy ścieżek, możemy oczyścić pole do lutowania nowego elementu. Używamy do tego alkoholu izopropylowego, papierowego ręcznika i patyczków higienicznych. Na koniec lekko podgrzewamy otwory i udrażniamy je szpikulcem, tak aby nóżki nowego przełącznika mogły przez niego przejść.

Oryginalny przełącznik uszkodził się przy demontażu, jeden z rozgrzanych pinów wpadł do środka topiąc plastik górnej obudowy.
Teraz przyszła pora na montaż nowego przełącznika. Przewlekamy go we właściwym kierunku i nanosimy odrobinę topnika w miejsce, w którym będziemy lutować. Podgrzewamy pierwszy pin aż topnik zacznie reagować i nakładamy odrobinę cyny. Ekspertem od lutowania nie jestem, powiem tylko tyle, że należy pilnować by nie przegrzać płytki czy nie pozostawić zimnego lutu. Po skończonej operacji pozostaje oczyścić płytkę alkoholem izopropylowym. Warto też zwrócić uwagę, czy nie pobrudziliśmy przełącznika kalafonią, taka jak ja to zrobiłem, bo później będzie problem z jego działaniem, wiem to z własnego doświadczenia.



Pozostało nam tylko poskładać wszystko do kupy, podokręcać śrubki, popodłączać wtyczki i sprawdzić czy pacjent przeżył zabieg. Szczerze, myślałem, że będę mieć większe problemy z całą operacją i bałem się czy moja dziadowska lutownica z krzywym grotem podoła wyzwaniu. Na szczęście finalnie obyło się bez większych komplikacji.
 
To by było na tyle, dzięki za przeczytanie tego poradnika, mam nadzieję, że okaże się komuś pomocny. Pozdrawiam :)

środa, 14 października 2015

[Sprzęt] A4Tech Bloody Blazing AL9

Dzisiaj test mojego nowego gryzonia. Moja A4 X7 Red Fire co prawda ma się nie najgorzej, ale ma już swoje lata i jako, że przypadkowo natrafiłem na model, który zainteresował mnie jakiś czas temu w atrakcyjnej cenie, zdecydowałem się na zakup. Cenię sobie produkty A4 Tech już od dobrych kilku lat za solidne wykonanie i rozsądne ceny. Nie lubię przepłacać za znaczek producenta.

LINK DO SPECYFIKACJI TECHNICZNEJ 

Zacznę od  opakowania. Pudełko jest zamykane na rzep, co wskazuje, że mamy do czynienia z produktem nieco wyższej klasy. Wewnątrz prócz myszy znajdziemy ulotkę z informacją o możliwości ściągnięcia oprogramowania oraz 2 naklejki.

Pudełko po otwarciu

Zawartość zestawu. Przepraszam za przekłamanie barw na zdjęciu.

































Jest to jedna z bardziej zaawansowanych technicznie myszy od A4 Tech. Jeżeli chodzi o wykonanie urządzenia nie mam większych zastrzeżeń. Kabel jest powleczony oplotem i posiada mały rzep umożliwiający spięcie nadmiaru przewodu. Cały grzbiet gryzonia jest pokryty gumą, dzięki czemu świetnie leży w dłoni. Tworzywo ma dość specyficzny zapach, który mam nadzieję z czasem zniknie. Od spodu znajdziemy 4 metalowe ślizgacze oraz pokrętło. Znajdziemy pod nim wyjmowany kartridż z siedmioma ciężarkami do regulacji masy urządzenia. Pamiętam gdy jakieś 8 lat temu oglądałem myszy Logitecha wyposażone w takie rozwiązanie. Kosztowały krocie, a teraz mogę mieć taką mysz za niecałe 100 złotych. Osobiście gram ze wszystkimi ciężarkami wewnątrz, lubię nieco cięższe myszy.

Spód myszy.
Zestaw ciężarków.

Mysz wyposażona jest w 8 przycisków. 3 dodatkowe guziki za pokrętłem służą do zmiany trybu strzelania. Czerwony kolor podświetlenia pokrętła to pojedynczy strzał, zielony podwójny, a żółty potrójny. Ponadto podwójne wciśnięcie przycisku z numerem 1 uruchamia możliwość regulacji czułości myszy. Kręcąc pokrętłem zmniejszamy ją lub zwiększamy. Z kolei bocznymi przyciskami możemy zmieniać tryby pracy myszy. Dzięki tej opcji możemy łatwo zmienić kolor podświetlenia myszy, jego natężenie oraz tryb migotania. Należy przy tym zwrócić uwagę, że mysz absolutnie nie kojarzy się z odpustowymi zabawkami, bliżej jej raczej do produktów Razera. Jako, że  urządzenie posiada diodę RGB to możliwości ustawień kolorystycznych są miliony, poniżej zdjęcia z kilku kombinacji:







 Na poniższym filmie możecie zobaczyć efekt zmiany barw:



Przejdźmy do spraw związanych z oprogramowaniem. Program do zaawansowanego zarządzania ustawieniami myszy to Bloody 5. Zajmuje on 25,7MB i wymaga rozpakowania. Jego pierwsze uruchomienie i konfiguracja trwa dość długo, mysz przez dobre kilka minut nie będzie reagować na jakikolwiek ruch. Trochę mnie to przestraszyło, szczególnie, że system Windows wgrał sterowniki automatycznie po pierwszym podłączeniu myszy do komputera. Sam program Bloody 5 potrzebuje około 100MB pamięci RAM.

Okienko ustawień kolorów profili.
Muszę przyznać, że poziom spolszczenia programu jest bardzo słaby. Czasami trzeba się domyślać  co autor miał na myśli. Po kilku minutach obcowania udało mi się znaleźć interesujące mnie opcje. Wszystkie ustawienia myszka przechowuje w swojej wewnętrznej pamięci. Co prawda, jeżeli przełączymy podświetlenie z ustawienia zdefiniowanego przez nas jako domyślne, po restarcie komputera oświetlenie będzie takie jak w profilu domyślnym. Nie wpływa to drastycznie na użytkowanie myszy ale jednak miło by było, gdy to również to dało radę zapisać.

Zakładka ustawień czułości
 Okienko sensitivity jest dość przejrzyste, umożliwia nam regulację czułości, czasu reakcji opóźnienia. Możemy ustawić do pięciu poziomów czułości, które możemy później regulować przy użyciu klawisza 1 i pokrętła myszy.

Zabolała mnie jedna rzecz. Mysz jest wyposażona w system tzw. rdzeni. Dodają one system autobalansowania celownika oraz kilka innych wychwalanych przez producenta wspaniałych rzeczy. I tak rdzenie 1 i 2 są bezpłatne  ale za  pozostałe producent życzy sobie 15$ i to w promocji z 30$. Myślę, że ktoś tu mocno przegina. Pierwsze 1000 użyć rdzeni  3 i 4 jest bezpłatne ale na dalsze użytkowanie niezbędny jest kod aktywacyjny. W związku z tym uznałem, że nie będę w ogóle uruchamiać tej opcji. Taki mały protest. Nie po to płacę za produkt, żeby nie móc z niego w pełni korzystać.

Wybór rdzeni

Kilka słów na temat użytkowania gryzonia. Jak już wspominałem wcześniej, myszka kapitalnie leży w dłoni. Boczne przyciski są umieszczone idealnie pod kciukiem. Lewy i prawy przycisk są bardzo przyjemne w dotyku. Pokrętło chodzi idealnie. Dzięki metalowym ślizgaczom można odnieść wrażenie, że mysz płynie po podkładce. Jeżeli chodzi o granie w FPS, krótko bawiłem się w CS: GO. Jest super, muszę się tylko przyzwyczaić do nowej mychy ;)

Na koniec małe podsumowanie. Myślę, że jeżeli ktoś szuka przyzwoitej myszy do grania w kwocie około 100zł to na chwilę obecną A4Tech Bloody Blazing AL9 jest jedynym słusznym wyborem. Jeżeli ktoś nie potrzebuje dodatkowych gadżetów typu oświetlenie czy zaawansowana regulacja czułości, to spokojnie można sobie darować instalację oprogramowania Bloody 5. Gdybym nie był gadżeciarzem to sam bym z niego zrezygnował :P






A4Tech Bloody Blazing AL9

Dane techniczne:

PLUSY

MINUSY
Wygląd
Jakość wykonania
Cena
Komfort użytkowania

Spore możliwości konfiguracji
Płatne dodatkowe usprawnienia 
Słabo spolszczone oprogramowanie sterujące
Czas instalacji oprogramowania   




Ocena końcowa:

9/10 pkt