Paryż - Strasburg
Długość trasy - 601km
Start - Niedziela, 21:00
Koniec - Poniedziałek, 06:30
Swego czasu zadzwonił do mnie kolekcjoner ciężarówek:
- Potrzebuję przetransportować pewną starą Scanię
- Nie ma problemu, zapewnia Pan naczepę czy mam podjechać ze swoją?
- Nic z tych rzeczy, wóz ma dojechać na własnych kołach ze swoją naczepą. Jakiekolwiek uszkodzenia nie wchodzą w grę.
- Jaka trasa jest do pokonania?
- Z Paryża do Istambułu. Za 10 dni chcę mieć wóz na miejscu.
- Jest Pan świadomy ryzyka uszkodzenia pojazdu? To bardzo długa trasa a ciężarówka ma swoje lata.
- Inaczej bym do pana nie zadzwonił.
Długo nie trzeba było mnie przekonywać. Szybka podróż do Paryża i byłem gotów na przygodę
Wóz, którym miałem jechać to model 141 wyprodukowany w 1979 roku. Wyposażony w silnik o mocy 375KM i dziesięcio biegową przekładnię automatyczną.
Z wyposażenia dodatkowego koła i światła. Stan kolekcjonerski. Wartość rynkowa zapewne spokojnie przewyższa nie jeden z moich nowoczesnych ciągników.
Na naczepie znajdują się nowe oryginalne części do wozu wyprodukowane w sporej części na zamówienie.
Pozostało załadować torbę podróżną do kabiny i startować.
W środku zastałem mapę papierową i karteczkę:
"Miło by było gdybyś przejechał tą trasę bez elektronicznych wspomagaczy. Poczuj się jak kierowca z lat osiemdziesiątych. Nie pożałujesz."
Sytuacja dość niecodzienna, niech będzie, jak się bawić to na całego.
Ruszam i przeżywam szok. Kierownica wymaga potężnej siły by nią obrócić, mam nadzieję że się przyzwyczaję bo nie pamiętam kiedy ostatnio siedziałem za kółkiem czegokolwiek bez wspomagania kierownicy.
Za to wibracje i hałas wydobywający się z silnika gwarantują, że raczej nie usnę podczas jazdy.
Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów zacząłem powoli czuć staruszkę Scanię. Odpowiednio wcześnie przewidując wszelkie manewry i dostosowując bieg do sytuacji jazda zaczęła mi się podobać. Niestety, hałas silnika na wysokich obrotach ciężko było wytrzymać.
Parłem więc do przodu poprzez zatłoczone nocną porą francuskie autostrady.
Pod samym Strasburgiem, zaledwie kilka kilometrów do miejsca odpoczynku wydarzył się wypadek, musiałem błyskawicznie znaleźć objazd.
Straszliwie zmęczony zjechałem do hotelu na odpoczynek.