Szał po premierze Dead Island nieco już opadł. Tak się złożyło, że właśnie ukończyłem tytuł obracający się w podobnej tematyce. Gra, która była i nadal jest nie lada gratką dla fanów przetrwania wśród hord nieumarłych. Przed Wami pierwsza część Dying Light, który to jakiś czas temu był do zdobycia za darmo w sklepie Epic Store.
Bohaterem, w którego się wcielamy jest agent rządowej organizacji, który trafia do zakażonego miasta i ma za zadanie pomóc w walce z epidemią wirusa, który zamienia ludzi w zombie. Jeżeli chodzi o główny wątek, jest dość liniowo ale historia napisana jest w interesujący sposób; można wsiąknąć w ten tytuł. Ponadto mamy do dyspozycji sporo misji pobocznych o zróżnicowanym poziomie trudności.
Gra koncentruje się na eksplorowaniu świata, walce z zombie, wykonywaniu przeróżnych zadań i rozwoju postaci. Na początku rozgrywki poziom trudności jest dość wysoki, przeciwnicy są silni, a początkowy arsenał broni i możliwości naszej postaci są dość ograniczone. Eksploracja świata w nocy jest bardzo ryzykowna. Ilość dostępnych broni z czasem rośnie, do dyspozycji zyskujemy przeróżne bronie ręczne i palne, możemy je ulepszać i modyfikować na przeróżne sposoby. Dodatkowo, dzięki drzewku umiejętności, nasza postać staje się coraz silniejsza i zyskuje umiejętności znacznie ułatwiające przetrwanie. Pod koniec fabuły raczej nie powinniśmy mieć trudności z pokonaniem jakiegokolwiek przeciwnika.
Graficznie Dying Light wypada bardzo dobrze. Grałem na predefiniowanych ustawieniach. Całe otoczenie wyglądało naprawdę świetnie, a płynność rozgrywki ani przez moment nie spadała. Bugi pojawiły się raptem parę razy, nie były uciążliwe i nie wpływały w jakikolwiek sposób na komfort rozgrywki.
Jeżeli jest ktoś kto nie grał w Dying Light, a lubi klimaty survival horrorów, gorąco polecam by sięgnąć po ten tytuł. Szczególnie, że jest to kolejna kapitalna polska produkcja!
Radzę ubijać to małe diabelstwo najszybciej jak jest to tylko możliwe. |
Breloczek. |
Mały polski akcent |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz