Wrześniowa noc spędzona na parkingu nie była łaskawa dla mojego Mi banda 3. Pod digitizer dostała się wilgoć, dotyk zaczął żyć własnym życiem, a bateria przestała trzymać. A wszystko przez zamienny pasek, z którego pestka od czasu do czasu lubiła wypaść. Tak więc przyszła pora na zmianę sprzętu. Pierwotnie rozważałem zakup szóstej generacji z NFC, jednak opinie na temat słabej baterii spowodowały, że mój wybór padł na siódemkę. Zapraszam więc do recenzji najświeższej opaski od Xiaomi.
Opakowanie i zawartość
W niewielkim kolorowym kartoniku znajdziemy prócz urządzenia kabelek magnetyczny do ładowania o długości około pół metra oraz kilkujęzyczną instrukcję obsługi. Ekran nie jest zabezpieczony folią, więc byłem zmuszony czym prędzej zakupić szkło, by nie skończyło się tak jak w moim poprzednim smatbandzie, gdzie na drugi dzień po zakupie przytarłem nim mocno o ścianę.
Pierwsze wrażenie
Pastylka jest sporo większa od trzeciej generacji. Ekran jest płaski, więc nareszcie nie będzie problemu z naklejeniem folii lub szkła ochronnego. Z tyłu umieszczony jest rozbudowany sensor tętna i natlenienia krwi oraz złącze ładowarki. Co ważne, nie trzeba wyciągać pestki z paska by ją naładować.
Wrażenia z użytkowania
Opaska ma naprawdę dużo bajerów. Pomiar tętna, saturacji, stresu, inteligentna analiza snu, ponad 100 dyscyplin sportowych w trybie treningu i inne. Stały pomiar parametrów mocno eksploatuje baterię, więc najlepiej wyłączyć tą funkcję. Przystępując do mierzenia pojawia się przypomnienie o poprawnym założeniu paska. Gdy rozpoczynamy jakąś aktywność, np szybki marsz, urządzenie co jakiś czas automatycznie dokonuje pomiaru tętna. Mam wrażenie, że niektóre pomiary nieco odbiegają od stanu faktycznego. Na przykład pulsoksymetr zaniżał pomiar w stosunku do dedykowanemu temu urządzeniu.
Nawigacja po funkcjach z początku może wydawać się niezbyt intuicyjna, jednak po dwóch dniach nauczymy się jej bezproblemowo.
Bateria wystarcza na chwilę obecną na około 5 dni przy normalnym użytkowaniu (sparowanie z telefonem przez około godzinę dziennie, kilkukrotny pomiar tętna i saturacji). Jest to niewiele w stosunku do trzeciej generacji, jednak biorąc pod uwagę ilość bajerów i możliwość powyłączania ich nie ma powodu do narzekania. Liczę też, że akumulator stopniowo się "wyrobi" i będzie trzymać dłużej. Warto wspomnieć, że ostatnie kilka procent baterii potrafi zniknąć nagle i niespodziewanie, więc poniżej 10% warto mieć ładowarkę pod ręką. Ładowanie prawie od zera do pełna trwa około półtorej godziny przy używaniu ładowarki o natężeniu 1A. Urządzenie powinno leżeć nieruchomo, nie naładujemy go w plecaku czy kieszeni, bo magnes się odczepi.
Wyświetlacz ma piękne, żywe kolory. Jest bardzo czytelny także w pełnym nasłonecznieniu i niskim poziomie podświetlenia. Dotyk działa bez zarzutu, nawet przez szkło hartowane.
Kapitalnie spisuje się także minutnik ustawiany z poziomu smartbanda. Czytelny i prosty, wszystko jest tak, jak być powinno.
Ciekawą funkcją jest latarka. Zaświeca ona ekran na biało z pełną jasnością. Światło jest wystarczające by na przykład otworzyć po ciemku drzwi.
Kolejnym ciekawym wynalazkiem są szybkie odpowiedzi w komunikatorach typu Whatsapp. Szybko i dyskretnie można wysyłać krótkie, zdefiniowane przez nas wiadomości.
Parę razy zdarzyło się, że urządzenie zrestartowało się. Na szczęście ponowne uruchomienie trwa tylko kilka sekund.
Domyślna aplikacja Mi Fit musiała zostać zaktualizowana przez mnie do najnowszej wersji, która obecnie nazywa się Zepp Life. W porównaniu do starszej wersji jest nieco czytelniej, łatwiej skonfigurować funkcje, które nas interesują. Synchronizowanie opaski z apką działa szybko i sprawnie. Jedynie zmiana tarczy zegarka trwa dość długo.
Tarcz do wyboru jest sporo. Z poziomu domyślnej aplikacji możemy przebierać i wybierać zarówno w bezpłatnych jak i płatnych wersjach. Oczywiście można posiłkować się zewnętrznymi aplikacjami, można też kupić możliwość zaprojektowania swojej tarczy samodzielnie. Póki co nie znalazłem wariantu, który odpowiadałby mi w stu procentach; zmuszony jestem iść na kompromis, poczekam na aktualizację, która mnie zadowoli lub w ostateczności stworzę swoją tarczę. W części tarcz można konfigurować, jakie opcje chcemy mieć wyświetlane z poziomu opaski.
Również jeżeli chodzi o akcesoria, jest ich multum. Kupiłem komplet oryginalnych pasków, tym razem już nie chcę ryzykować wypadnięcia pestki. Paski z szóstej generacji są kompatybilne z siódemką. Szkła hartowane, folie ochronne, można wybierać i przebierać. Ciekawym wariantem są szkła sprzężone z ramką, ochraniające całe urządzenie. Z dostępnością kabli ładujących także nie ma najmniejszego problemu.
Podsumowanie
Już jakiś czas temu rozważałem wymianę smartbanda, ale dopóki Mi Band 3 działał, uznawałem, że wystarczy mi to, co on oferował. Dopiero teraz wiem, jak wiele funkcji może być użytecznych w codziennym życiu. Tak więc, jeżeli poszukujesz inteligentnej opaski, śmiało możesz zainteresować się siódemką. Jeśli posiadasz którąś z poprzednich generacji, nie śpiesz się z wymianą, poczekaj na promocję lub gdy poprzednik zakończy swój żywot.
Xiaomi Mi Band 7
+ Olbrzymie możliwości
+ Jakość wykonania
+ Design
MINUSY
- Bateria
- Cena sporo wyższa niż w przypadku poprzedników
OCENA KOŃCOWA - 9/10