środa, 20 lipca 2022

[Majsterkowanie] Wymiana potencjometru w amplitunerze

Pewnego pięknego dnia, gdy wróciłem do domu, zauważyłem, że jakiś wesołek ułamał w moim Radmorze 5102-TE regulator głośności. Niezmiernie wkurzony usiłowałem go podkleić na własną rękę. To jednak się nie udało. W rachubę wchodziła więc jedynie wymiana potencjometru. Po pierwszym rozkręceniu sprzętu na szybko okazało się, że sprawa nie wygląda na łatwą, taką do ogarnięcia na szybko. Potencjometr idzie zdobyć na znanym portalu aukcyjnym ale wymiana nie jest tak dziecinnie prosta jak przypuszczałem. Odpuściłem więc temat na bliżej nieokreśloną przyszłość. Na szczęście spotkanie z kolegą i posiedzenie przy wodzie rozmownej zaprocentowało w tym temacie. Okazało się, że ma on dostęp do oryginalnych części Radmora i poszukiwana przeze mnie część również się znalazła. Tak więc mogłem przystąpić do dekompozycji.

 

Zabawę zaczynamy od zdemontowania wszystkich gałek i przełączników na froncie. Te bezproblemowo wyszły po mocniejszym lub słabszym pociągnięciu ich przy użyciu palców. Kolejny punkt programu to odkręcenie czterech śrub trzymających boczki i zdjęcie wierzchu. Następnie odkręcamy metalowy front. Warto udokumentować gdzie wchodzi wkręt, a gdzie śruba, aby nie uszkodzić gwintów. Sprzęt z tamtych lat jest dość specyficznej budowy i niektóre zastosowane w nim rozwiązania mogą zaskoczyć współczesnych majsterkowiczów.

 

 

Następnie przyszła pora na zdemontowanie płytki zawierającej nasz potencjometr. Odkręcamy dwa wkręty i nakrętkę, ta powinna dać się zdemontować palcami, w razie problemów wspomagamy się kluczem płaskim o odpowiednim rozmiarze. Wyciągamy płytkę na wierzch uważając, by nie uszkodzić któregokolwiek elementu. 

Następnie wypinamy dwie szerokie wtyczki, dobrze oznaczyć je, by nie pomylić ich przy późniejszym montażu. I pozostaje najtrudniejszy etap, czyli odlutowanie czterech kabli. Te KONIECZNIE oznaczamy aby pamiętać ich miejsca. Można użyć kawałków kolorowej taśmy, mazaków czy opasek. Na płytce można zrobić oznaczenia mazakiem. Przystępujemy do rozlutowania. Lutownicę rozgrzewamy do wysokiej temperatury, dodajemy odrobinę topnika i przewody powinny się odlutować bez większych problemów. Chyba nie muszę wspominać, że każdy kolejny etap dekompozycji dokumentujemy zdjęciami, aby później ułatwić sobie życie.

 

 

 


Płytkę oddałem do przelutowania, owszem kabelki polutuję ale wymiany elementu na płytce nie podejmę się, gdyż moja wiedza i umiejętności są zbyt małe i wolałem nie ryzykować. W międzyczasie zająłem się kilkoma innymi drobiazgami.

Skoro mam rozebrany cały front to warto byłoby go nieco wyczyścić. Jak ugryźć temat by nie narobić szkód? Ja zastosowałem szmatki do czyszczenia elektroniki. Delikatnie przetarłem zabrudzone miejsca i od razu całość wygląda lepiej.

Kolejnym punktem programu było podklejenie plastikowych podkładek pod przyciski. Odrobina kleju na gorąco lub silikonu rozwiąże problem łatwo, prosto i przyjemnie.

 

Po niedługim czasie płytka wróciła do mnie i mogłem przystąpić do ponownego montażu. Oczywiście przygodę należało rozpocząć od przylutowania kabli na swoje miejsca. Niestety z racji na skomplikowaną operację ewentualnego wyjęcia kabla zasilającego miałem mocno ograniczone pole do manewru. Lutownica ustawiona na wysoką temperaturę, porządna pęseta z blokadą, odrobina cyny i topnika i po małej walce udało się. Przed poskładaniem całości konieczny był test. Radmor uruchomił się, a potencjometr reaguje na zmianę głośności. Sukces. Można składać. Podstawowymi sprawami jest upewnienie się, czy któryś z kabli zasilających nie styka się z innym; nasunięcie na miejsce plastikowej osłonki i umieszczenie płytki na miejscu. Obowiązkowo dopychamy ją maksymalnie do frontu odbiornika. Powoli przystępujemy do skręcania. Może się zdarzyć, że napotkamy problem w postaci przesuniętego wskaźnika częstotliwości radiowej. Ten można delikatnie przesuwać w pionie lub go odchylić, jednak wskazana jest szczególna ostrożność, tak by czegoś nie urwać. Panel frontowy w końcu powinien wrócić na miejsce. Następnie skręcamy wszystko i montujemy pokrętła i przełączniki. W moim przypadku musiałem niestety poprawiać ułożenie naprawianej płytki, gdyż bolec potencjometru głośności był schowany w środku i nie mogłem nałożyć pokrętła. Sprawa w sumie prosta ale dość czasochłonna. 

Testy finalne wypadły ciekawie. Nareszcie mogłem sprawdzić moje słuchawki Superlux HD 330 na porządnym sprzęcie. Z początku na maksymalnej głośności grały podejrzanie cicho. Nie zauważyłem, że mam włączone wyciszenie. Gdy je wyłączyłem, poczułem potężne uderzenie, aż uszy zabolały, dłuższe używanie na tym poziomie głośności z pewnością skończyłoby się trwałym uszkodzeniem słuchu. Muszę pobawić się jeszcze korektorem, bas jest tak silny, że przetworniki słuchawek momentami nie wyrabiają i trochę trzeszczą, trzeba redukować głośność i ustawić zakresy dolnych pasm. W każdym razie jestem zadowolony już teraz.

Na koniec chciałem bardzo podziękować Maćkowi za poratowanie mnie potencjometrem i za fachową jego wymianę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz