poniedziałek, 30 listopada 2015

[Z innej beczki] Internety #1 - internet na węgiel

Jako, że przepięli mi już łącze na pomarańczową stronę mocy to rozpoczynam cykl artykułów o moich zmaganiach z dostawcami internetu.

Zacznę od początku czyli od roku 2008. Wtedy to podpisaliśmy umowę z Netią. Szybkość łącza 1Mbps. Umowa na 2 lata. Płaciłem wtedy bodajże 50zł na miesiąc. Nie był to szczyt moich marzeń ale nie miałem wielkiego wyboru a i dopiero raczkowałem w sieci więc byłem totalnym żółtodziobem w temacie. Internet działał - i w sumie tyle dobrego mogę na jego temat powiedzieć. Stare i nudne dzieje internetu na węgiel, przejdźmy do nieco nowszych czasów.




Pod koniec umowy rozpoczęły się telefony od mojego operatora. Na pierwszy rzut zaproponowano mi przedłużenie umowy na obecnych warunkach. Jako, że nie zwariowałem, natychmiast odmówiłem i od ręki zaproponowano mi umowę ile drut uciągnie tyle będę miał. Umowa była bodajże na 3 lata za nieco ponad 60zł na miesiąc. Prędkości na początku były naprawdę niezłe. 7Mbps pobierania, 1Mbps wysyłania, na stabilność także nie mogłem narzekać.



Po około miesiącu nastąpiła awaria łącza. Przynajmniej tak twierdzi operator. I ucięto mi prędkość do około 5Mbps na pobieraniu i 0,5 na wysyłaniu. Zaczęły się też problemy ze stabilnością łącza. Po jakimś czasie internet zaczął chodzić względnie przyzwoicie jednak wciąż z obniżoną prędkością. W sumie wtedy zaczynały się moje schody z internetem z Netii. Umowa nr 2 z Netią zmierzała ku końcowi. Było piękne sierpniowe popołudnie, a do mnie zadzwoniła Przemiła Pani z Orange....

CDN



UWAGA! Tekst ten jest zbiorem moich refleksji i spostrzeżeń na temat dostawców internetu oraz obsługi klienta. Nie ma on na celu obrażenia kogokolwiek. Jeżeli ktoś będzie czuć się urażony po przeczytaniu tego tekstu z góry przepraszam i proszę nie brać moich dygresji dosłownie.

logo ogarne oraz pozostałe obrazki pochodzą z Google grafika 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz