czwartek, 10 października 2024

[Modelarstwo] #6 Mercedes 500SLC C107

Skoro karoserię mogę uznać za ukończoną, pora na finał. Oczywiście, listwy chromowane wyszły marnie ale nie mam już siły z nimi walczyć. Biorę się więc za poskładanie wszystkiego w całość.

Zamontowałem silnik i układ wydechowy, poprawiłem chłodnicę i inne drobiazgi.Prócz boczków zmontowałem wnętrze do końca. Chcę je na spokojnie spasować jak już będę miał gotową karoserię.

Jeżeli chodzi o spasowanie karoserii z podwoziem, było to nie lada wyzwanie. Skorupa bardzo bardzo ciasno wchodzi na resztę modelu, trzeba ją naprawdę mocno odgiąć. Okazało się, że tylne kółka blokują się i za żadne skarby nie chcą się zmieścić w nadkolach. Finalnie zapewne skończy się na usunięciu tarcz hamulcowych, i tak ich nie widać; wrócę do tego później.

Skoro buda siedzi, można ją zdjąć i skleić na mocno deskę rozdzielczą oraz boczki drzwi. Wkleiłem też szybkę. Oczywiście upaprałem ją klejem. Podratowałem ile się da pastą polerską i wodą z mydłem. Nie ma tragedii.

Powklejałem boczki drzwi i deskę rozdzielczą. Do wnęki koła zapasowego wkleiłem dużą starą baterię aby model był nieco cięższy. 


Nie pozostało mi nic innego, jak zamontować karoserię na podwoziu. Pora więc na końcową gehennę. Przeszedłem więc do elementów fabrycznie posrebrzonych.

 

Nakleiłem klosze do halogenów montowanych w zderzaku i umieściłem je we właściwym miejscu. Zrobiłem odbłyśniki lusterek z folii aluminiowej oraz przygotowałem tablice rejestracyjne do montażu, kalkomanie sporo większe od tych z zegarów więc wyszły idealnie. Zderzak tylny wychodził po kilka milimetrów poza obrys nadkoli, trzeba było go zeszlifować. Lampy wchodziły tak ciasno, że nie wymagały klejenia, nawet po oszlifowaniu. Kalkomanie z emblematami udało się na szczęście umieścić praktycznie idealnie. Klamki i lusterko zewnętrzne po kilku klejeniach przestało wreszcie odpadać. 


 

Szczęście w nieszczęściu, że tylne koła odpadły mi podczas montowania karoserii. Okazało się, że nie ma najmniejszych szans, aby upchnąć je wraz z tarczami hamulcowymi. Nie wiem, czy to moja wina, może to że nie zeszlifowałem przylgni piast, może to spasowanie elementów. Finalnie wywaliłem je, i tak nie będą widoczne. Podobnie postąpiłem nieco wcześniej z chłodnicą oraz rurą łączącą ją z silnikiem. Ale wracając do tylnych kół. Ostatecznie stanęło na tym, że są nieruchome, przykleiłem je na sztywno do wahaczy. Robiłem to na 5 podejść, w końcu przestały odpadać.

I tak oto mogę uznać mój pierwszy sklejany model za zakończony. Z pewnością nie wyszło dobrze, koło poprawnie sklejonego modelu to to nawet nie stało, jest cała masa niedociągnięć, ślady kleju, pobrudzone tu i ówdzie farbą, skopane drobne detale. Mercedes nie raz nadwerężył moją cierpliwość. Ale nie narzekam na to, jak wyszedł mój pierwszy model. Praktyka czyni mistrza :) 


 

 

Przy kolejnym modelu odpocznę od malowania, szczegóły wkrótce, może nawet dopiero w przyszłym roku. Nie ukrywam, że się wkręciłem , powoli będę ogarniać kolejne auta do składania. Mam także pomysł na akcję renowacyjną moich starych modeli metalowych. 

Na sam koniec mała garść przemyśleń i patentów, które odkryłem: 

  • Pojemnik do bieżącego czyszczenia pędzli: Głęboka nakrętka, odrobina kleju na gorąco i kawałek płyty wiórowej jako podstawka. Izopropanol jako preparat płuczący
  • Płukanie pędzli po skończonej pracy: zanurzamy na kilka minut do słoiczka z ropą, wyjmujemy, przecieramy ręcznikiem papierowym i wkładamy na kilka minut do alkoholu izopropylowego, ponownie przecieramy ręcznikiem papierowym. Oczywiście przed całym procesem myjemy pędzle w ciepłej wodzie z mydłem
  • Klej cyjanoakrylowy: potrzeć elementy sklejane wilgotnym palcem, dzięki temu dużo szybciej wiąże
  • Ramki plastikowe, z których wyłamujemy elementy to świetny element, na wypadek, gdy coś trzeba dorobić. Podgrzewamy zapalniczką, rozciągamy, formujemy na ciepło i po drobnej obróbce szlifierskiej nada się do wielu rzeczy

  • Farby Revell są dość gęste, raczej do nich nie wrócę, chyba, że zacznę je rocieńczać
  • Podkład Tamiya w aerozolu jest genialny ale bezwzględnie bez nożyka nie wolno szarpać się z folią ochronną
  • Pędzelki za 10zł, zestaw fajny cenowo ale warto zainwestować w coś lepszego
  • Nie wolno się śpieszyć! Nigdy! Sklejanie modelu ma sprawiać przyjemność, gdy nie mamy czasu lub nie czujemy się na siłach nie warto nawet myśleć o robieniu czegokolwiek przy modelu.
  • Zawsze 10 razy sprawdź maskowanie przed malowaniem, uważaj przy odkładaniu mokrego modelu, szlifuj ostrożnie i rozważnie
  • Papiery szlifierskie na jakich operujemy to od 2000 w górę. Kupujemy je w sklepie budowlanym lub lakierniczym. Gdy szlifujemy na mokro warto je porządnie namoczyć przed pracą. Po szlifowaniu koniecznie myjemy model i suszymy go, dopiero wtedy można maskować
  • Pasty polerskie robią robotę ale pod warunkiem, że nie zepsuliśmy malowania
  • Klej cyjanoakrylowy dobrym przyjacielem, po raz pierwszy doceniłem go, przede wszystkim jeżeli chodzi o szybkość sklejania newralgicznych i mało widocznych elementów. 
  • Taśma malarska bardzo ułatwia malowanie drobnych detali, we współpracy płynu maskującego jest to zestaw praktycznie niezbędny
  •  Rękawiczki nitrylowe to rzecz niezbędna, podobnie jak czystość w miejscu pracy i dobre oświetlenie
  • Fotodokumentacja oprócz relacjonowania postępów prac pozwala zapisać etapy, na których utknęliśmy
  • Tanie dobre jakościowo narzędzia nie dedykowane do modelarstwa będą się spisywać tak samo lub lepiej niż dedykowane akcesoria renomowanych firm, nie warto przepłacać. Na przykład nożyki modelarskie (sprawę załatwi skalpel medyczny z wymiennymi ostrzami), kombinerki, szczypce, nożyczki, wiertła precyzyjne, pilniki, pęsety
  • Warto zbierać pojemniczki plastikowe różnych wielkości, nakrętki, kubeczki, stare ramki od już złożonych modeli, taka drobnica nieraz potrafi uratować życie

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz