Witajcie po przerwie, ostatnio jestem wybitnie obciążony różnymi obowiązkami, więc trochę zaniedbałem bloga. Wracam więc z wpisem o grze, którą ukończyłem jakiś czas temu. Przed Wami Red Dead Redemption 2, tytuł nie najnowszy ale z pewnością bardzo popularny i olbrzymi. Czy jest godny uwagi?
Na temat fabuły rozpisywać się za bardzo nie będę, wcielamy się w postać rewolwerowca Arthura Morgana, który to wraz ze swoim gangiem przemierza bezkresy dzikiego zachodu. Napady, rozboje i wiele innych przygód zapewni rozrywki na długie godziny. Tempo gry jest specyficzne. Wcale nie ma potrzeby gnania za misjami głównego wątku. Ogrom czasu można spędzić na samym zwiedzaniu gigantycznej mapy, a jest na niej co robić. Wydarzenia losowe są bardzo częste. Misje są naprawdę zróżnicowane, chociaż duża ich część to strzelaniny, w których trup ściele się gęsto. Ale jest cała masa odskoczni, nie zawsze trzeba zabijać, im dalej wgłębiamy się w historię głównego bohatera, tym bardziej obserwujemy jego przemianę. Czy pogoń za bogactwem ma sens w obliczu nieuniknionej śmierci? Czy za wszelką cenę trzeba trzymać się przyjaciół? A może nie ma żadnych przyjaciół? Takie i inne dylematy będą nie raz nam towarzyszyć.
Grafika jest po prostu przepiękna. Każdy, najdrobniejszy detal został wykonany perfekcyjnie. Najchętniej człowiek by się zatrzymał i podziwiał krajobrazy. A klimatyczna ścieżka dźwiękowa pogłębia doznania. Coś niesamowitego. Ślady pozostawiane w błocie czy śniegu, plamy krwi czy ślady po kulach tylko dodają smaku.
Jeżeli chodzi o technikalia, grałem na niskich ustawieniach graficznych z częścią parametrów ustawionych jako średnie, zaawansowane efekty miałem skręcone do minimum. Zapewniło mi to całkowicie komfortową rozgrywkę, sporadycznie liczba wyświetlanych klatek spadała, ale nie przeszkadzało mi to. Bugi i tym podobne zjawiska mogłem policzyć na palcach jednej ręki, czasem jakaś postać przeniknęła przez tekstury, w zasadzie drobiazgi. 
Czy polecam Red Dead Redemption 2? Zdecydowanie i absolutnie tak. Nie jestem fanem klimatów kowbojskich, ale po przejściu tego niezwykle rozbudowanego tytułu moje zdanie nieco się zmieniło. To piękna opowieść o lojalności, zdradzie i wartościach, którymi należy kierować się w życiu. Absolutnie warto zagrać w tą grę. Jeżeli przejdziecie dość liniowy prolog to gwarantuję Wam, że wciągniecie się na długie godziny.
Na koniec zapraszam do galerii screenów ze zgryźliwymi komentarzami w starym suchym stylu :)
|  | 
| Jakże mógłbym nazwać konia inaczej niż Płotka? 
 | 
 
|  | 
| A co się tutaj dzieje? Ludzie w śmiesznych piżamach w lesie? 
 | 
 
 
 
|  | 
| Bimber przyjechał! 
 | 
 
|  | 
| Manufaktura wysokiej jakości paliwa rakietowego 
 | 
|  | 
| Bimber w transporcie 
 | 
 
|  | 
| Kiedy szpaki znowu przyleciały na czereśnie 
 | 
|  | 
| Odpoczynek, ma się rozumieć 
 | 
|  | 
| Boli pana ręka? Zaraz sobie z tym poradzimy 
 | 
|  | 
| Zróbże minę uprzejmą żubrze 
 | 
|  | 
| Krzesełko dla teściowej działa 
 | 
|  | 
| All you had to do was follow the damn train CJ Arthur!
 | 
|  | 
| Jeźdźcy dzikiego gonu wyjechali za chlebem za wielką wodę 
 | 
|  | 
| Lokalny tranzystor w opałach 
 | 
|  | 
| A może by tak wysadzić most? 
 | 
|  | 
| Ten przejazd gangu był po prostu EPICKI 
 | 
|  | 
| To ja popilnuję tych beczek 
 | 
|  | 
| Sprawa mostu została rozwiązana definitywnie 
 | 
|  | 
| Żegnaj koniku 
 | 
|  | 
| Żegnaj Arthurze 
 | 
|  | 
| Witaj John 
 | 
|  | 
| I tak kończy się ta piękna przygoda 
 |