Jedni wieszali na tej produkcji psy. Inni mówili że ten tytuł nie ma szans na powtórzenie sukcesu Wiedźmina. Postanowiłem więc przekonać się na własnej skórze co może zaoferować Cyberpunk 2077. Czy rzeczywiście jest aż tak niedopracowany, zbugowany i beznadziejny? A może ta gra jednak nie jest taka zła. Zapraszam do obejrzenia galerii z moich poczynań z tą produkcją oraz przeczytania kilku zdań z moich przemyśleń na jej temat.
Pierwsza podstawowa sprawa. Grę zakupiłem w sklepie Epic Store. Po zainstalowaniu raptem 4GB zawartości po kliknięciu przycisku uruchom gra się nie włączała, jedynie otwierało się okno eksploratora windows z pobraną zawartością. Dopiero po podłączeniu konta epic do profilu GOG udało się uruchomić właściwe pobieranie i wtedy gra się uruchomiła.Jak ktoś nie jest wtajemniczony, może łatwo się zirytować ale wujek google zawsze chętnie pomoże.
O fabule nie napiszę ani słowa. Spojlerować nie zamierzam, z resztą fabuła jest tak rozbudowana, że pewnie opisywałbym ją w nieskończoność.
Jeżeli chodzi o płynność, na mojej maszynie wyposażonej w procesor i5 7400, 16GB RAM oraz legendarnego GeForce 1050Ti bezproblemowo mogłem pograć na niskich detalach. Owszem, zdarzały się spadki płynności, szczególnie, gdy na ekranie działo się dużo ale wszystko było do przeżycia. Nie dokonywałem jakichkolwiek pomiarów, ale myślę że miałem około 25-40 klatek na sekundę w rozdzielczości 1080p, więc wystarczająco by pograć całkowicie komfortowo. Jako człowiek, który przechodził GTA Vice City na sprzęcie pozwalającym wyciągnąć w porywach kilkanaście klatek na sekundę, taki wynik nie spowodował u mnie jakiegokolwiek dyskomfortu. Wspomnę że grałem na wersji 1.31 bez modyfikacji. Przygodę zacząłem w połowie grudnia 2021, a zakończyłem na koniec stycznia 2022. Przejście całości gry (główny wątek fabularny i większość misji pobocznych) zajęło mi około 70 godzin, zdecydowanie mniej niż w przypadku Wiedźmina trzeciego.
Grafika może momentami trąciła myszką, dość często napotykałem na problemy z oświetleniem czy przeróżne glitche, najczęściej związane z pojazdami, potrafiło mnie też wywalić niespodziewanie do pulpitu, jednak mimo to grało się naprawdę dobrze. A tam dobrze. Dobrze to jakbym nic nie powiedział. Było po prostu zajebiście. Fabuła wgniotła mnie w fotel. A im dalej w las tym więcej drzew. Pomysł, scenariusz i cała otoczka nie pozwoliła nudzić się choćby przez moment, wiele razy zbierałem szczękę z podłogi.Generalnie jak jest jeszcze ktoś kto nie grał w ten tytuł, gorąco polecam.
No dobra, koniec bezsensownego nawijania, zapraszam do przejrzenia galerii screenów z moimi suchymi jak żarty Pana Karola opisami.
|
Glitche graficzne były na porządku dziennym
|
|
Grunt to znaleźć w kimś oparcie gdy się zwraca
|
|
Czarny pan upadł
|
|
Ręka z kontenerka
|
|
Misje z kategorii trudnych i kontrowersyjnych
|
|
Na drzazgach nieraz można natrafić na teksty chwytające za serce
|
|
I znowu rozjechało się oświetlenie
|
|
Japan Town i okolice wyglądały naprawdę kapitalnie
|
|
Baba amelinowa! Nie koroduje!
|
|
Klimatyczna miejscówka
|
|
Night City naprawdę ma swój klimat
|
|
Fajna fura
|
|
Aj tam
|
|
To dopiero fajny wóz!
|
|
Gadający pistolet. Ciekawe doświadczenie.
|
|
Ten screen to kwintesencja Cyberpunka. No może zabrakło jedynie jakiegoś buga graficznego...
|
|
Gra umożliwia posiadanie kota
|
|
Oraz Porsche 911 Turbo. Ale o tym już było.
|
|
I na koncercie można było zagrać
|
|
I poszlajać się za podejrzaną kobietą słuchając klimatycznych opowieści Johnego
|
|
Rodzina jest najważniejsza!
|
|
Lewitujące samochody niekoniecznie. Chociaż fakt, było ich sporo.
|
|
Dla Johnego Silverhanda niestety nie było ratunku. Bardzo charyzmatyczna postać.
|
|
I to już koniec niestety. Wybrałem karierę korposa i zakończenie nomadzkie. Grę z pewnością przejdę jeszcze co najmniej raz bo ciekawi mnie jak można inaczej ukończyć ten tytuł.
|
A tak paskudnie to mi się Cyberpunk zawiesił tylko raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz