Jako, że z fabrycznymi ceratkowymi padami z bólem (i to dosłownie) wytrzymałem całe 2 dni, postanowiłem czym prędzej zmienić te nieszczęsne nauszniki. Czy ma to jakikolwiek sens? O tym dowiecie się z tego posta.
Impreza nie była tania, bo kosztowała ponad 50zł. Od zawsze użytkowałem słuchawki z miękkimi nausznikami, więc z góry odrzuciłem jakiekolwiek warianty skóry. Komfort termiczny jest dla mnie najważniejszy, szczególnie, że moje stanowisko komputerowe jest tuż obok wielkiego kaloryfera.
Demontaż nauszników przebiegł błyskawicznie, praktycznie bez użycia siły. Nowe pady pasują idealnie jednak wymagają troszeczkę precyzji przy dopasowywaniu tak, by dobrze weszły z każdej strony. Cała operacja nie powinna zająć więcej niż 5minut.
Moje uszy w końcu nie cierpią. Słuchawki idealnie zakrywają małżowiny i nic, absolutnie nic nie uwiera. Nie pocę się i mogę bezproblemowo nie ściągać słuchawek z głowy przez długi czas.
A jak to wpłynęło na jakość dźwięku? Tony niskie troszeczkę złagodniały, dalej są mocne ale już nie przytłaczają. Za to tony wysokie wyraźnie się uwydatniły, jakby nieco rozszerzyły swoje pasmo. Nie mniej jakość dźwięku pozostała bez zarzutu. Również wizualnie nic nie straciłem, całość wygląda tak jak fabrycznie.
Tak oto łatwo prosto i przyjemnie udało się poprawić nieco producenta oraz znacznie podwyższyć komfort użytkowania tych słuchawek. Kolejną modyfikacją zapewne będzie dokupienie materiałowej nakładki na pałąk, aby zapobiec zniszczeniu fabrycznie umieszczonej na nim pokrytej ceratką gąbki. A co dalej, tego nikt nie wie, póki sprzęt jest na gwarancji nie planuję zmian, w przyszłości zapewne wymienię kabel na nieco lżejszy i wdrożę modyfikację w postaci odpinanego przewodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz