Nawet nie wiecie jak człowieka może ucieszyć przepalona żarówka w domu. Była mi ona niezbędna do wykonania tego projektu, który kiedyś zaprezentował mi kolega. Tak więc bez zbędnego przedłużania prezentuję Wam przenośną lampkę na baterie, która potrafi dać całkiem sporo światła i idealnie sprawdzi się na biwaku, w garażu czy w innych nieoczekiwanych okolicznościach.
Na początek tradycyjnie lista niezbędnych części:
- Przepalona żarówka LED E27, ważne aby miała plastikową bańkę.
- Dioda LED T6 CREE - na przykład taka
- Koszyczek na 3 baterie AA, można od razu zaopatrzyć się w wariant z włącznikiem, np taki
- Kostka jak do podłączenia żyrandola, na przykład taka , oczywiście potrzebujemy fragmentu do podłączenia dwóch kabli
- Niewielki radiator
- Malutkie wkręty
- Kawałek sztywnego plastiku o grubości ~2mm
- Kabelki o średnicy 1 -1,5mm
- Narzędzia i inne:
- Lutownica, pasta lutownicza, pęseta, cyna
- Pasta termoprzewodząca
- Małe wkrętaki
- Wiertarka i wiertła o średnicy 2 i4mm
- Kombinerki
- Silikon
- Opcjonalnie szlifierka, piła do metalu
Naszą przygodę rozpoczynamy od przerobienia naszej diody i koszyczka. Istnieje obawa że fabryczne cieniutkie przewody nie podołają obciążeniu. Wylutowujemy więc fabryczne kabelki i wstawiamy grubsze, dbamy o to by wszystko było porządnie połączone. Na próbę łączymy przewody idące od koszyczka i od diody i sprawdzamy czy wszystko działa poprawnie.
Teraz przychodzi pora na demontaż przepalonej żarówki. Ściągamy bańkę, trzeba ją podważyć, należy uważać na to by nie porysować żarówki i nie pokaleczyć się. Gdy mamy na wierzchu płytkę, odkręcamy ją (o ile jest przymocowana wkrętami) i demontujemy całość. Przewody i układ elektryczny powinniśmy usunąć. Warto w tym celu rozwiercić podpórkę żarówki. Dzięki temu wyjmiemy wszystkie zbędne elementy.
Jeśli chodzi o kolejność montażu, sprawa nie jest skomplikowana. Przewlekamy przez dół żarówki dwa kable wychodzące z koszyczka na baterie. Gdy mamy je już w środku, montujemy kostkę elektryczną. Z drugiej strony montujemy diodę. Tak zmontowany układ już świeci ale wymaga dokończenia.
Zajmijmy się najpierw sprawą odprowadzania ciepła z diody, ta bowiem emituje go całkiem sporo. Najprościej zaopatrzyć się w malutki samoprzylepny radiatorek, można taki dostać bez problemu na popularnym serwisie aukcyjnym. Drugą, lepszą opcją jest dostosowanie większego radiatora, na przykład ze starej płyty głównej. Ten jednak trzeba przyciąć tak ,by zmieścił się w obudowie żarówki, ponawiercać otwory montażowe oraz zastosować przyzwoitą pastę termoprzewodzącą między diodę a radiator. Jeżeli nie mamy narzędzi, lepiej wybrać łatwiejszą drogę, zaoszczędzi to pracy i urazów.
No dobra, dioda świeci, jest chłodzona ale lata luźno w obudowie. I na to jest metoda. Jeżeli radiator jest mały, możemy wyciąć kółko z plastiku (polecam odrysować przepaloną płytkę z żarówki), wywiercić w nim otworek na kable i wkręty, zamontować tak jak była zamocowana stara płytka i po sprawie. Silikonem montujemy całość na środku i powinno być w porządku. Gdy mamy większy radiator, umiejscowiamy go tak by dioda wystawała lekko ponad krawędź obudowy bez stosowania plastikowego rusztowania. Radiator można umocować silikonem lub na klej dwuskładnikowy.
Tak oto mamy zmontowaną naszą żarówkę. Pozostają testy. Należy sprawdzić czy dioda nie nagrzewa się zbytnio. Jeżeli po kilkunastu minutach stałego świecenia jest lekko ciepła, wszystko jest w porządku. Jednak, gdy ta parzy, należy sprawdzić czy
- Dioda dotyka radiatora
- Zastosowaliśmy odpowiednią pastę termoprzewodzącą/termopad
- Nasze przewody nie są zbyt cienkie
- Użyliśmy zbyt mocnych baterii - tutaj nie ma żartów, bez sensu kupować drogie markowe baterie alkaliczne, te bowiem będą długo generować wysokie napięcie co wpłynie niekorzystnie na obciążenie diody, a co za tym idzie skróci jej żywotność. A właściwie dlaczego nie zastosowałem tutaj ładowalnych akumulatorów tylko zwykłe baterie? Sprawa jest banalna. Akumulatory nie wszędzie będziemy mieli możliwość naładować. Za to baterie dostaniemy praktycznie w każdym sklepie czy na stacji benzynowej.
Podziękowania dla Maćka za udostępnienie pomysłu na ten genialny projekt, na koniec zdjęcie jego żarówki