niedziela, 18 lutego 2024

[Z innej beczki] Czy warto zagrać #13

Mogę już Wam ujawnić, co tak mocno zajmowało mnie przez ostatnie tygodnie prócz chronicznego braku snu i przygód motoryzacyjnych. Ogrywałem dodatek do jednej z najlepszych gier polskiej produkcji. Cyberpunk 2077 Widmo Wolności. Czy jest wart zakupu? Postaram się rozwiać Wasze wątpliwości. 

Zacznę od tego, że  Cyberpunka przechodzę już trzeci raz, ciekawią mnie możliwości podejmowania różnych wyborów oraz kilka opcji zakończenia fabuły, na pewno będę chciał przejść grę jeszcze raz.

Jeżeli chodzi o technikalia, mam wrażenie, że po ostatnich dużych aktualizacjach bugów graficznych jest mniej. Ale za to wzrosła liczba crashy, był okres, że wyrzucało mnie do pulpitu średnio raz na sesję grania. Od jakiegoś czasu mam z tym względny spokój. Wraz z aktualizacjami zmieniony został system walki i rozwoju postaci. Początkowo budził moją niechęć, jednak po przyzwyczajeniu się wydaje mi się on bardziej przejrzysty.

Przejdźmy więc do dodatku. Fabuła wciąga nas w sprawy polityczne na najwyższym stopniu, dostajemy nową możliwość skutecznego pozbycia się biochipu zabijającego nas, a także zyskujemy kilka innych wątków pobocznych. Stawać będziemy przed naprawdę trudnymi wyborami, każdy z nich może wydawać się zły, bowiem musimy zdradzić bliskie nam osoby. 

Widmo wolności oferuje również kolejną opcję zakończenia fabuły gry. Szczegółów zdradzać nie będę, wspomnę jedynie, że definitywne rozwiązanie pewnych problemów spowodowało dużą rewolucję, w moim odczuciu zdecydowanie na minus dla naszego bohatera. Ale takie są konsekwencje pewnych decyzji, musimy się z tym liczyć. 

Fabuła została napisana kapitalnie, pochłonie nas niczym dobra książka. Nowa dzielnica Dogtown, początkowo zamknięta, w pewnym momencie otwiera przed nami swoje podwoje. Widać skok jakościowy w stosunku do starszych części Nightcity. Do odkrycia jest cała masa zawartości oraz pojawia się wiele nowych aktywności. Nowe misje poboczne, nowe, dużo bardziej rozbudowane kontrakty. Nudzić się zdecydowanie nie będziemy. Podobnie jak w dwóch dużych dodatkach do trzeciego Wiedźmina mamy pełną swobodę eksploracji mapy i wykonywania misji. Gwarantuję Wam, dodatek świetnie przenika się z podstawową wersją gry i mam wrażenie, że grając w samą podstawkę tracimy bardzo dużo.

CD Projekt Red po raz kolejny pokazało, że gra, która w dzień premiery, a także dość długo po niej sprawiała sporo problemów obecnie jest prawie, że doskonała. Świetna, momentami dość mroczna historia z licznymi zwrotami akcji potrafi pochłonąć na długie godziny. Duży dodatek fabularny jest wisienką na torcie i dopina całość. Szkoda tylko, że studio poprzestało na tylko jednym DLC, chociaż z drugiej strony lepiej mieć doskonały tytuł z odrobiną niedosytu (o nie! to już koniec? dlaczego tak krótko?) niż ciągnąć na siłę dalej niczym brazylijską telenowelę.

Odpowiedź na pytanie, czy warto zagrać może być tylko jedna. Zdecydowanie i absolutnie tak. Nie mam nic więcej do dodania :)













Jeden z kilku małych polskich akcentów.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz